Na rozpoczęcie długiego majowego weekendu los przydzielił nam niewygodnego przeciwnika z Solnik Małych-drużynę która ma swoją siedzibę w miejscowości dość daleko (jak na warunki A-klasy) oddalonej od Siechnic.
O „infrastrukturze” sportowej tego klubu, z tej urokliwej skądinąd miejscowości, nie będziemy wspominać, bo przywołuje ona na myśl dawno minione czasy realnego socjalizmu. Nie bylibyśmy jednak do końca sprawiedliwi gdybyśmy nie przyznali że przynajmniej murawa boiska była dość przyzwoitym stanie, co umożliwiało swobodne rozgrywanie akcji przez obydwie drużyny. O tym że w Solnikach Małych gra się ciężko i że trzeba mocno napracować się by wyjechać z tarczą wiemy od lat, dlatego przystąpiliśmy do tego spotkania mocno skoncentrowani i świadomi że wywalczenie pełnej puli – w kontekście porażek naszych najgroźniejszych ligowych rywali - umocni nas na fotelu lidera i pozwoli z większym komfortem przygotowywać się do kolejnych trudnych potyczek.
Od początku pojedynku było zauważalne że gospodarze w myśl zasady „mierz siły na zamiary” nie będą prezentować otwartej gry, a skupią się na uważnej defensywie, szukając swoich ewentualnych szans w szybkich kontratakach. My natomiast staramy się w każdym meczu kreować grę, próbujemy zdominować przeciwnika by jak najszybciej zdyskontować naszą przewagę taktyczną i techniczną, i nie drżeć o wynik spotkania aż do końcowych minut. Od pierwszych minut podchodzimy wysoko ,starając się na połowie rywala odbierać przeciwnikowi piłkę. W 2 minucie po jednym z odbiorów piłki piłkę na prawym skrzydle otrzymuje Zając i wrzuca ją w pole karne, tam jednak szybszy od grającego trenera Tomasza Rudolfa jest szybki bramkarz gospodarzy. Natomiast w 4 minucie to gospodarze stwarzają pierwsze zagrożenie pod bramka Kacpra Kujawskiego. Podczas rozgrywania piłki w środku notujemy prostą stratę, jeden z zawodników z Solnik przejmuje piłkę, bez przyjęcia decyduje się na sprytne za linię naszej obrony, do piłki dochodzi napastnik gospodarzy i decyduje się na uderzenie, na nasze szczęście z 18 metrów trafia w słupek. Dość szybko odpowiadamy za sprawą Tomka Kozimora, który po rzucie rożnym wywalczył sobie pozycję, i z 11 metrów, naciskany jeszcze przez obrońcę, zdołał oddać strzał głową, piłka przeszła jednak nad bramką. Swoją szansę ponownie dostają zawodnicy z Solnik. Po rzucie rożnym niepilnowany w polu karnym jeden z gospodarzy oddał strzał głową ,ale uczynił to bardzo nieprecyzyjnie i futbolówka poszybowała wysoko nad naszą bramką. W pierwszej połowie gospodarze dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi jeszcze kilkakrotnie zagrozili nam po stałych fragmentach gry i był to element defensywny z którym tego dnia nie radziliśmy sobie niezbyt dobrze w pierwszej odsłonie gry.
Podobnie jak przed tygodniem w starciu z Sycowem druga część pierwszej połowy przynosi zdecydowaną poprawę jakości gry, większymi fragmentami długo rozgrywamy na połowie przeciwnika piłkę, nie przynosi to jednak efektów w postaci większej ilości strzałów, bo agresywnie i twardo grający rywal nie dopuszcza nas zbyt często w bezpośrednie okolice pola karnego. Mnożą się faule ze strony gospodarzy, którzy podejmują ryzyko i decydują się na –bardzo ostre czasami wejścia w nogi naszych zawodników-grę na pograniczu faulu ,co wybija nas z uderzenia. W efekcie mamy kilka groźnych dośrodkowań po stałych fragmentach gry ,jednak za każdym razem skutecznie interweniują obrońcy lub dobrze grający bramkarz Solnik. Gospodarze cały czas skutecznie broniący się, sami nie składają broni w ofensywie i w pierwszej połowie szybkimi wyjściami też są w stanie po czasami ładnych akcjach stworzyć zagrożenie pod bramką Kacpra. W 27 minucie nie możemy poradzić sobie z dynamiczna akcją gospodarzy i przerywamy ją faulem w okolicach 22 metra. Jeden z gospodarzy oddał kąśliwy strzał ,piłka jeszcze skozłowała przed Kacprem który zmuszony był do wybicia jej na rzut rożny. Po upływie dwóch kwadransów drużyna z Solnik trochę opadła z sił i na boisku zrobiło się więcej miejsca, w kontratakach próbowali to wykorzystać szybcy jak zawsze Tomasz Sokół i Tomasz Zając. Ten pierwszy otrzymuje dobrą piłkę od Michała Banacha który wcześniej przejął piłkę w środku podciągnął 10 metrów i przerzucił piłkę nad obrońcami Solnik, piłkę przejął Sokół i wpadł w pole karne, niestety zbyt słaby strzał wyłapał bramkarz gospodarzy. Najgroźniejszą akcję przeprowadziliśmy chwilę potem. Na lewej stronie napędził się w swoim stylu Kamil Krzanowski, minął dynamicznie dwóch zawodników LKS-u, zagrał do Sokoła ,który dośrodkował w pole karne, tam znalazł się Karol Głowacki ,który wygrywa pojedynek z obrońcą i oddaje minimalnie niecelny strzał głową. Już w 33 minucie przed kolejną szansą staje Głowacki któremu znalezienie się w sytuacji sam na sam z bramkarzem umożliwia kapitalnym podaniem Marcin Józefowicz; to że gospodarze nie przegrywali w już w tym momencie zawdzięczają świetnej interwencji bramkarza ,który wyszedł z bramki i nogami obronił strzał Karola. W 36 minucie daje o sobie znać Michał Banach który zdecydował się na strzał z 32 metrów - piłka przeszła tuż obok prawego słupka. Nie daje o sobie zapomnieć ponownie Sokół ,po koronkowej akcji Zapała i Józefowicza ,otrzymuje piłkę na 13 metrze, ale jego strzał znów jest zbyt słaby by zaskoczyć pewnie grającego bramkarza z Solnik. Wreszcie nadchodzi 44 minuta i bardzo aktywny w pierwszej połowie Karol Głowacki zostaje wreszcie nagrodzony. Po podaniu Marcina Józefowicza Karol idealnie znajduje się w polu karnym ,minął bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki. W przypadku Karola można powiedzieć że co się odwlecze to nie uciecze; kto jak kto ,ale to właśnie Karol był najbliżej zdobycia bramki i ta sztuka powiodła mu się tuż przez gwizdkiem kończącym pierwszą część zawodów. Zanim jednak sędzia zakończył tę część pojedynku warto jeszcze odnotować strzał Tomka Rudolfa w doliczonym czasie gry(po faulu na Skowronku) z rzutu wolnego - precyzyjne uderzenie minęło jednak o centymetry bramkę gospodarzy.
Druga połowę zaczynamy od spokojnego kontrolowania wydarzeń na boisku .Coraz częściej w okolicach pola karnego Solnik zaczął przebywać Tomasz Kozimor, po jednej z jego akcji rozpoczętej w okolicach środka boiska-a była to 48 minuta zawodów- i minięciu trzech rywali ,popisał się ładną podcinką w pole karne do wychodzącego za obrońców Banacha. Popularny „Majki” zagubił się jednak w polu karnym i nie zdołał przejąć piłki. Kolejne minuty bezapelacyjnie należały do nas, wywieramy presję na przeciwniku ,który coraz częściej gubi się i wybija piłkę nieomalże na oślep .Co prawda posiadaliśmy cały czas przewagę ,ale to gospodarze mogli strzelić w 54 minucie bramkę. Po szybkiej kontrze i strzale z 25 metrów piłka nieznacznie mija prawy słupek naszej bramki. Minutę później dyskontujemy już naszą znaczną przewagę i temperujemy zapędy gospodarzy zdobywając, za sprawą Marcina Józefowicza bramkę na 2:0.Wspomnianą akcję zapoczątkował Zapał który zagrał na lewo do dynamicznego Sokoła, strzał Tomka broni bramkarz, piłka wraca do Sokoła ,ten wykłada na 5 metr, a tam w gąszczu nóg najszybszy jest Marcin Józefowicz ,który uprzedzając obrońców wpisuje się na listę strzelców. Cztery minuty później tym razem Rudolf popisuje się indywidualną akcją i po minięciu czterech rywali z ostrego kąta oddaję mocny strzał ,znów jednak obok słupka. Podłamani wynikiem gospodarze zaczynają wyraźnie opadać z sił, próbujemy to skrzętnie wykorzystywać i to nam się udaje .Pół godziny przed końcem spotkania przed kolejną już szansą staje Sokół po akcji Rudolfa i Krzanowskiego, ale po raz kolejny uderza niecelnie. Natomiast w 64 minucie po akcji wykazującego dużo ochoty do gry ofensywnej ,ale z uporem godnym lepszej sprawy niemal w ogóle niezauważanego na lewej flance , Kamila Krzanowskiego ,kolejną szansę na bramkę dostaje Karol Głowacki, strzela jednak w słupek. I zamiast od tego momentu dalej spokojnie kontrolować mecz, niestety dajemy szanse gospodarzom na przebudzenie i złapanie bramkowego kontaktu ,kiedy to w 67 minucie w polu karnym Łukasz Skowronek fauluje jednego z gospodarzy. Ta sytuacja była efektem szybkiej kontry Solnik i akcji dwóch na dwóch, którą zakończyło prostopadłe podanie do napastnika LZS-u, próbujący ofiarnie ratować sytuację Łukasz Skowron nie trafił w piłkę ,ale w nogę przeciwnika, i sędzia gwizdnął karnego. To zmobilizowało graczy z Solnik próbujących od tego momentu z całych sił doprowadzić do wyrównania. Niestety czynili to oni zbyt często często uciekając się do brzydkich fauli i słownych utarczek. Szczególnie widoczne było to w odniesieniu do naszych dwóch najbardziej doświadczonych graczy ,Marcina Józefowicza i Tomasza Rudolfa, którzy raz za razem niekonwencjonalnymi zagraniami ośmieszali obronę gospodarzy; to spotykało się z zachowaniami gospodarzy, które bynajmniej z zasadami fair play nie maja nic wspólnego. Na szczęście nie wpłynęło to na naszą postawę jeżeli chodzi o dążenie do strzelenia kolejnych bramek. Niezrażony częstymi faulami Tomasz Rudolf podwyższa wynik w 72 minucie finalizując rzut rożny Banacha i mocnym strzałem z 13 metrów pokonuje golkeepera gospodarzy - 3:1.Gospodarze również próbują grać do przodu, robią dużo „wiatru”, ale bez specjalnego zagrożenia pod bramką Kacpra Kujawskiego.
W 84 minucie wprowadzony w drugiej części gry Łukasz Kropski ładnie przyjął piłkę, stojąc tyłem na 30 metrze uwolnił się spod opieki jednego z graczy i kapitalnym długim przerzutem posłał piłkę do stojącego w polu karnym Tomasza Rudolfa, ten nie namyślając się długo posłał piłkę do zamykającego akcję Furmanka i prowadziliśmy już trzema bramkami. 4:1 Jak zauważył jeden z obserwujących to spotkanie”…rzadko się spotyka takie przerzuty w powiecie oleśnickim.” „Kropa” chyba za bardzo zapatrzył się w Beckhama. Trzeba jednak przyznać że Łukasz dał naprawdę dobrą zmianę. Trzy minuty później znów akcję zainicjował Tomek Rudolf, wypuścił w „uliczkę” prostopadłym podaniem, za szybkiego dla obrońców Krzanowskiego, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się i precyzyjnym strzałem przy prawym słupku pewnie pokonał bramkarza z Solnik – 5:1! - i był to w tym momencie najniższy wymiar kary. Tak jak wspominaliśmy wcześniej w drugiej połowie obserwowaliśmy dużo zaczepek słownych ze strony niektórych graczy z Solnik Małych, i niestety zamiast skoncentrować się na grze daliśmy się trochę wciągnąć w te gierki gospodarzy. W efekcie kilka minut chaosu w końcowych 10 minutach i dekoncentracji dzięki czemu gospodarze w niepozornej akcji zdobywają gola w 89 minucie.
Odnieśliśmy 15 zwycięstwo przybliżające nas do założonego celu jakim jest awans do klasy okręgowej. Wielkie brawa dla całego zespołu za te 3 punkty podniesione z murawy na skądinąd ciężkim terenie. A co do zachowań ludzi związanych z miejscowym LZS – em mamy dwa słowa podsumowujące: Pełna buraczanka!
Piotr Litwinowicz