Do Oleśnicy jechaliśmy opromienieni zwycięstwem w rozgrywkach i awansem w kieszeni, nikt jednak nie wyobrażał sobie że sezonu nie zakończymy zwycięstwem na terenie naszego najgroźniejszego rywala, którego oddech czuliśmy niemal do ostatniej kolejki rozgrywek. Dodatkowym smaczkiem tego meczu był fakt, że Olimpia aby utrzymać miejsce gwarantujące awans z drugiej lokaty musiała to spotkanie wygrać. Zapowiadały się więc duże emocje i takowe w tym meczu mieliśmy. Przyjechaliśmy do Oleśnicy by zagrać dobry mecz, podtrzymać dobrą zwycięską passę, a co najważniejsze wygrać dla siebie i naszych kibiców, którzy w sile ponad 40 osób stawili się w sobotnie popołudnie by podziękować piłkarzom za miniony sezon i cieszyć się wraz z nimi z efektownej gry.
Od początku spotkanie było widać że obydwie drużyny są zdeterminowane aby zgarnąć pełną pule, od pierwszej minuty obserwowaliśmy mnóstwo walki, obie drużyny starały się jak najszybciej przedostawać się pod pole bramkowe przeciwnika, grając przy tym bardzo uważnie w obronie. Mnożyły się faule (często bardzo nieładne) a dużo częściej uciekali się do nich zawodnicy z Oleśnicy. Pierwszy kwadrans był dość wyrównany (z naszą optyczną przewagą), nie zanotowaliśmy jednak groźnych sytuacji podbramkowych. W 16 minucie rozgrywający bardzo dobre zawody Maciej Żarski otrzymał prostopadłe podanie od Marcina Józefowicza, dynamicznie wbiegł w pole karne, przegrał jednak pojedynek z doświadczonym bramkarzem gospodarzy, Idziorkiem. Dwie minuty później bardzo „energetyczny” tego dnia Michał Banach po „klepce” z Zapałem z 15 metrów uderza czubem buta - trochę w stylu halowym - piłka mknie w kierunku bramki strzeżonej przez Idziorka jednak ostatecznie nieznacznie mija prawy słupek jego bramki. Również gospodarze starali się o jakiś łup bramkowy. I tak w 22 minucie po szybkim wznowieniu z autu piłkę na 15 metrze otrzymał napastnik Olimpii i zdecydował się na szybkie uderzenie, był to bardzo groźny strzał, na nasze szczęście piłka dosłownie o centymetry minęła słupek naszej bramki. W 24 minucie znów uaktywnił się Maciek Żarski który oddał potężny strzał z 20 metrów, w odpowiedzi skutecznie piąstkował goalkeeper Olimpii na rzut rożny.
Wciąż obserwowaliśmy dużo walki, ale również ciekawych, szybkich akcji z obydwu stron. Gospodarze starali się wykorzystać dobre warunki fizyczne jakimi gracze tego zespołu dysponują i bardzo często po krótkiej wymianie podań wstrzelali piłkę w nasze pole karne by w powietrznej walce poszukać swojej szansy. My natomiast budowaliśmy dłuższe akcje w ataku pozycyjnym, które wielokrotnie naprawdę mogły się podobać. Po jednej z takich akcji cierpliwie skonstruowanych, do piłki zagranej przez Maćka Zapała dopadł szybki jak zawsze Tomek Zając, uprzedził obrońcę Olimpii i oddał bardzo groźny strzał, który z trudem obronił Idziorek. W odpowiedzi obserwowaliśmy ciekawą zespołową akcję Olimpii zakończoną strzałem z 13 metrów obronionym przez Kacpra Kujawskiego. Nasza ładna, zespołowa gra przyniosła efekt bramkowy w 39 minucie. Długim rozgrywaniem piłki „uśpiliśmy” obronę Olimpii, ta pozostawiła na środku niepilnowanego Żarskiego, który „zaczarował czterech obrońców, wpadł w pole karne i posłał piłkę pewnie ponad desperacko rzucającym się pod jego nogi bramkarzem gospodarzy. Prowadzimy 1:0! A nasze apetyty wcale nie maleją. Od razu po wznowieniu gry ruszany do przodu, starając się pressingiem odebrać jak najszybciej piłkę i tworzymy sobie dwie kolejne ciekawe sytuacje, w których znów góruje jednak ostoja Olimpii, Idziorek. Natomiast gospodarze o mały włos nie doprowadzają do wyrównania, kiedy to otrzymują w 42 min. rzut wolny po dyskusyjnym faulu Kozimora. Po wrzutce powstało ogromne zamieszanie w naszym polu karnym, do piłki dopadł jeden z piłkarzy Olimpii, strzelił z ok.5 metrów, ale kapitalna interwencją popisał się Kacper. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę mieliśmy jeszcze niebezpieczne uderzenie gracza Olimpii, który skorzystał z błędu Tomka Kościelnika ale na szczęście nie przyniosło to efektu bramkowego gospodarzom .
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienia. Znów obserwujemy obustronną wymianę ciosów, zaostrza się też gra, szczególnie ze strony poddenerwowanych graczy gospodarzy, którzy próbując odwrócić losy spotkania i mając świadomość upływającego czasu często przekraczają przepisy. Niestety odczuł to m.in. strzelec pierwszej bramki Maciek Żarski, który w wyniku bezmyślnego faulu zawodnika gospodarzy przedwcześnie musiał opuścić boisko i ze stadionu odwieziony został do szpitala karetką. Zanim do tego doszło obserwowaliśmy w 47 min. dynamiczną akcję Energetyka sfinalizowaną mocnym płaskim uderzeniem Żarskiego tuż obok lewego słupka bramki Olimpii. Minutę później zagroziła Olimpia, po rzucie rożnym strzelał jeden z jej graczy, uderzenie w sam środek bramki pewnie wyłapał jednak Kacper Kujawski. W 52 minucie przeprowadziliśmy wzorcową akcję która przyniosła nam podwyższenie wyniku. Na lewym skrzydle do piłki dopadł Żarski, wycofał w obręb pola karnego do Tomka Rudolfa, ten bez przyjęcia piłki zagrał na środek do Banacha, ten z kolei zamarkował uderzenie i przepuścił piłkę do Józefowicza, ten natomiast również bez przyjęcia zagrał na lewo do Maćka Zapała, Maciek chwilę wstrzymał się z decyzją, następnie świetnie dorzucił na prawą stronę do niepilnowanego na 7 metrze Rudolfa który efektownym strzałem głową pod poprzeczkę pokonuje bezradnego Idziorka. Prowadzimy już 2:0! I zaczynają się dla nas schody - wszystko dlatego, że upomniany już wcześniej żółtą kartką, nasz trener Tomasz Rudolf, celebruje radość ze zdobytej bramki ściągając koszulkę - co jest karane żółtą kartką. W efekcie dostaje on drugą żółtą kartkę, a my kończymy mecz w dziesiątkę . Ta sytuacja nas nie deprymuje, wciąż staramy się atakować. W 55 minucie Żarski z wolnego strzela tuż obok bramki.
W 54 minucie goście wykorzystują zawahanie naszej obrony, do piłki nie dochodzi spóźniony Furmanek i z 16 metra zawodnik Olimpii zaskakuje Kacpra - 2:1. W 64 minucie błąd Tomka Kozimora - nie trafia czysta w piłkę, ratuje nas jednak Kacper wychodząc przed pole karne i uprzedzając napastnika gospodarzy. W 73 minucie po faulu na Zającu mieliśmy rzut wolny z lewej strony, do piłki podszedł Michał Banach, precyzyjna wrzutka na głowę Łukasza Kropskiego, a ten efektownym strzałem głową pokonuje Idziorka - prowadzimy 3:1! - a popularny „Kropa” mógł podbiec do kibiców i utonąć w ich ramionach! Olimpia do końca próbowała (my pomimo gry w osłabieniu nie pozostawaliśmy dłużni) i w 84 minucie po wątpliwym rzucie karnym zmniejszyła straty .
W efektownym stylu zakończyliśmy więc zmagania w sezonie 2015/2016 i zasłużenie pokonaliśmy Olimpię na jej terenie. Szpaleru nie było ale i tak było fajnie ;-) Na wyróżnienie zasługują wszyscy zawodnicy którzy z pełnym zaangażowaniem, ciężko pracowali na zwycięstwo w tym ostatnim meczu. Gra drużyny mogła podobać się kibicom, zobaczyli oni drużynę zmotywowaną, zdeterminowaną, wiedzącą po co przyjechała i mającą pomysł na wyjechanie z tarczą z trudnego oleśnickiego terenu. Swoją grą piłkarze Energetyka dostarczyli dużo emocji w tym meczu i pokazali dużą dojrzałość, co dobrze rokuje w kontekście występów na wyższym szczeblu rozgrywek. W tym miejscu osobne podziękowania należą się kibicom którzy stawili się w Oleśnicy i dopingowali przez cały mecz, pokazali ciekawą oprawę, a po meczu długo świętowali na płycie boiska wraz z piłkarzami. Będzie co wspominać przez lata! Dziękujemy za już i prosimy o więcej!
Piotr Litwinowicz